Temat niby prosty, ale jednak wielokrotnie ignorowany lub źle przeprowadzony może na wstępie doprowadzić do bardzo złego stanu lub nawet śmierci ryb, ale na pewno do złego samopoczucia i stresu. Chce się podzielić kilkoma własnymi, doświadczeniami, wiedzą praktyczną ale co najważniejsze chce rozwiać kilka mitów. Zacznijmy od tych ostatnich…
Mity.
Mit numer 1.
Jeśli kupujesz/dostajesz ryby od tego samego hodowcy kwarantanna i dłuższa aklimatyzacją są zbyteczne. Zawsze musi być przeprowadzona kwarantanna a klimatyzujemy ryby dla ich i własnego bezpieczeństwa.
Mit numer 2.
Kwarantanna znaczy leczenie. Nie to nie jest leczenie, a obserwacja. Jeśli okazuje się że nowi goście mają infekcje to owszem musimy leczyć, ale głównie obserwujemy, przyzwyczajamy do warunków jakie mamy w akwarium docelowym. Często na wstępie ryby mają „dziwne” zachowanie, wynika z drogi jaka przebyły, złego pakowania, itd. Pamiętajmy że dla ryby podróż to stres a on powoduje ze są one podatne na różne infekcje, dlatego przygotowanie się do kwarantanny jest bardzo ważne zwłaszcza u dyskowców.
Mit numer 3.
Nie mam miejsca i możliwości na postawienie zbiornika kwarantannowego, nie będę jej przeprowadzał nigdy nie było problemów. Spotykam się wiele razy z takim podejściem, w pewnym sensie je rozumiem, ale to jest zawsze ryzyko nowego właściciela i jak mamy problemy to nie jest to wina sprzedawcy. Trudna sprawa zawsze zwracam uwagę na potrzebę kwarantanny, ale mając pełna świadomość konsekwencji chyba bardziej przejmuję się od nieświadomego ewentualnego problemu nowego nabywcy.
Mit numer 4.
W kwarantannie obowiązkowo odrobaczę/przeleczę profilaktycznie na wszystko. Dla mnie największa bzdura, to jest kontrowersyjny temat, bo w Polsce używamy dużej ilości leków. Nie słuchamy fachowców a „znawców” z for, grup itd. Nie użyjemy mikroskopu bo nie mamy i nie chce się iść to weta, lub poszukać w okolicy kolegi akwarysty ze sprzętem. Ale w Internecie zdiagnozujemy wszystko. A w trakcie kuracji popełnimy „setki” błędów ale to nie nasza wina tylko leki do kitu. Jestem generalnie wrogiem profilaktycznego działania, bo to uodparnia na dany lek, jak będzie faktycznie potrzeba mamy problem z działaniem. Możemy najzwyczajniej podtruć rybę lub co niestety często się zdarza doprowadzić do uszkodzenia narządów niekiedy trwałego.