07
luty
skalary_pkmd

1 Polskie Mistrzostwa Żaglowców

Od 29 do 31 stycznia 2010 r. odbywały się Targi Akwarystyczne aquazoo w Poznaniu, oraz po raz pierwszy organizowane przez nasz klub —
I Mistrzostwa Polski Żaglowców.

DZIEŃ PIERWSZY (28. 01. 2010 ) Około godziny 5 przyjechał do mnie Rafał MAMĄTOW, (Deszczowatwarz), który wyratował mnie z opresji, ponieważ w obu moim samochodom przytrafiła się awaria (podobno nieszczęścia chodzą parami). Zapakowaliśmy ryby oraz cały potrzebny sprzęt do jego vw Passata (jestem pełen podziwu, że udało na się wszystko upchać) i ruszyliśmy w drogę. Ja prowadziłem, ponieważ Rafał miał za sobą zarwaną noc. Pomimo kiepskich warunków pogodowych jechaliśmy równym tempem, lecz w okolicach Łowicza nawierzchnia stała się niebezpiecznie śliska. Po pewnym czasie dojechaliśmy do punktu poboru opłat na autostradzie Stryków — Poznań. Zaraz po uiszczeniu opłaty czekała nas niespodzianka, czyli kontrola drogowa Służb Celnych, ale na szczęście funkcjonariusze ww. służb byli wyrozumiali i nie próbowali zaglądać do kartonów z rybami. Około godziny 10 dojechaliśmy do Poznania, na teren Międzynarodowych Targów. Sporo członów klubu uwijało sie jak mrówki — pracowali przy urządzaniu stoisk i zbiorników wystawowych. Miałem do zagospodarowania dwa zbiorniki typu „delta„ a Rafał jeden zbiornik o pojemności 450 l, lecz pracę przy nich pozostawiliśmy na później, a w pierwszej kolejności pomagaliśmy przy przygotowaniu czterdziestu zbiorników na Mistrzostwa Żaglowców.

DZIEŃ DRUGI (29. 01. 2010) PIERWSZY OFICJALNY DZIEŃ WYSTAWY (DZIEŃ DLA HANDLOWCÓW) Do hali przyjechaliśmy około godziny 10. Każdy z nas, bez względu na to czyją własnością były ryby, sprawdzał czy wszystko jest w należytym porządku. Na szczęście obyło się bez przykrych niespodzianek. Ja niestety walczyłem w jednym ze zbiorników z pierwotniakiem, lecz przegrywałem przez cały dzień, pomimo różnych rób zwalczenia tego zjawiska.
Sędziowie pkmd przystąpili do oceny żaglowców. Nie jest to łatwa sprawa widzieć prawie takie same ryby i znaleźć tą najlepszą, a cierpliwości należy mieć jeszcze więcej. Reszta dnia upłynęła na rozmowach z odwiedzającymi oraz dawno niewidzianymi koleżankami i kolegami z klubu. W ciągu pierwszego dnia odbyły się dwa spotkania z odwiedzającymi. Pierwsze to: panel dyskusyjny „Czy 2+2 może równać się 5? — W poszukiwaniu możliwości doskonalenia współpracy hobby i biznesu na rzecz rozwoju polskiej akwarystyki”; prowadzący: Andrzej CEGLAREK (pet media), Marek WIDUR (pkmd). Drugie spotkanie to: „Produkcja, dystrybucja, stosowanie preparatów i karm akwarystycznych. Regulacje prawne, wymogi sanitarne”; prowadzący: Wojciech GÓRECKI — tropical. Po osiemnastej udaliśmy się do hotelu. Jedni spotkali się ponownie w kawiarni, a inni wykorzystali te czas na wypoczynek.

DZIEŃ TRZECI (30. 01. 2010) — DZIEŃ OTWARTY Tak jak poprzedniego dnia przyjechaliśmy do hali około 10. W tym dniu wystawa była otwarta już dla wszystkich zwiedzających. Ja, niestety, dalej walczyłem z pierwotniakiem w akwarium, dopiero Gajowy przywiózł ozonator i to cudowne urządzenie pomogło zwalczyć nieproszonego gościa w zbiorniku. O godzinie 12.00 zostały ogłoszone wyniki i wręczenie nagród w i polskich mistrzostwach żaglowców, gdzie w generalnej klasyfi kacji pierwsze miejsce zajął Bogdan MOSÓR a i mi też udało się coś wygrać… Ilość odwiedzających zwiększała się z godziny na godzinę, frekwencja tego dnia dopisała. O godzinie czternastej Bogdan MOSÓR rozpoczął warsztaty fotografi czne, gdzie dzielił się własnymi doświadczeniami ze słuchaczami. W tym dniu prelegentami byli również Tomasz BOROWSKI i Łukasz OSIEKA. Omawiali oni zasady działania plenum. Marian WOJTASZEK omawiał zastosowanie podłoży w akwariach. Rafał ŚLĘZAK tłumaczył jak można zadbać o dyskowce by wyrosły na piękne okazy. Wieczór sobotni spędziliśmy już w gronie ponad 30 członków klubu oraz gości na uroczystej kolacji w hotelu.

DZIEŃ CZWARTY (31. 01. 2010) — OSTATNI DZIEŃ WYSTAWY Zwiedzających było naprawdę sporo. Przy zbiornikach konkursowych z żaglowcami nie można było przejść spokojnie, nie wspominając o próbie zrobienia zdjęć… W tym dniu można było uczestniczyć w wideokonferencji ze światowej
sławy specjalistami w dziedzinie akwarystyki (Heiko BLEHER i Chris LUKHAUPA). Nikt z nas już nie ukrywał, że nie może się doczekać godziny 16 — czyli zamknięcia wystawy dla odwiedzających i rozpoczęcie rozbiórki stoisk. Jak zawsze koleżanki i koledzy z klubu stanieli na wysokości zadania i o godzinie 20 było po wystawie. Wszystko rozebrane, posprzątane i ryby popakowane w boksy. Tym razem Rafał prowadził swojego bolida, jeszcze (dopiero!) w Poznaniu na stacji paliw zauważyliśmy, że nie ma korka od wlewu oleju do silnika. No cóż należało coś opatentować na biegu — udało się… Trasa była spokojna i o małym natężeniu ruchu. Zrobiliśmy przerwą na kolację. Do Pruszkowa dojechaliśmy około godziny 00.30. Wypakowałem swoje ryby oraz cały pozostały sprzęt, a Rafał ruszył w dalszą drogę. Wpuściłem ryby do zbiorników, po czym udałem się na zasłużony odpoczynek. Tak zakończyła się poznańska przygoda.

 

 .