sunflower pisze: część jednakowoż wystawia SWOJE ryby i sprzedaje je bądź robi sobie reklamę. I żeby było śmieszniej to właśnie między innymi oni tu o pracy na rzecz klubu mówią a sami nie należą do takich co bez swoich pięknych rybek jeżdżą na wystawy
Aniu, napiszę ci o tych SUPER profitach związanych w wystawianiem ryb i uczestniczenia w wystawach.
Razem z Rafałem zapłaciliśmy w przybliżeniu około 2000 zł za ZOOMarket plus każdy z nas dodatkowo sporą kwotę wydał na różne nazwijmy to pierdoły. Ja liczę, że około 1500 zł. Robiliśmy to we dwóch i dodatkowo pomagał nam Radek_Warszaw ( gdzie jeszcze raz w tym miejscu pragnę mu podziękować za pomoc). Przed wystawową do metra ustaleń, przygotowań i różnych dziwnych rzeczy. Czasami już miałem zamiar to wszystko pie………
Ale udało się, lepiej gorzej – wystawa się odbyła.
Klienci walą oknami i drzwiami, dobrze, że mam 4 psy i jedną Świnę morską (najnowszy nabytek), bo bym się nie opędził.
Wystawa w ZOO Warszawskim, tu dopiero jestem do tyłu, wbrew pozorom zarezerwowałem prawie cały Wrzesień by dopiąć ( w miarę możliwości organizację wystawy). Ryby owszem wystawiłem, bo jak można sobie prześledzić wątek to ludzie pchali się oknami i drzwiami. Należało przeprowadzić losowanie, komu przypadnie zaszczyt reklamowania się w ZOO.
Ja planowałem obsadzić jeden zbiornik, ale losowanie chyba anulowano i wybrano tych, którzy mogą na tym skorzystać ( to delikatna złośliwość w kierunku osób tak spostrzegających takie poczynania) i zmuszony byłem dać ryby do drugiego a już nie mówię o Andrzeju Nowickim, który został postawiony przed faktem dokonanym i zaszalał, bo ma aż 3 szkła ze swoimi rybami.
Musze mu chyba dokopać, bo wchodzi na mój rynek.
Owszem uda chyba sprzedać 6 małych rybek i to koledze z WZA, który i tak by pewnie je ode mnie kupił, bo też należę do tego klubu.
Co jeszcze zyskałem, chyba odświeżyła mi się pamięć i przypomniał mi się pacierz, bo modlę się, by wystawa się już skończyła. Nie jestem osobą bojącą się pracy fizycznej ani wysokiego obciążenia psychicznego ( to taki zwrot z mojej branży), natomiast mogę jedno stwierdzić, nie przypominam sobie był zasypiał w fotelu o godzinie 21,00.
Wystawa to przecież luzik i lansowanie się i super reklama.
Co zyskałem osobiście, prawie puste konto, zaległości w pracy, nawet umowę podpisywałem i negocjowałem termin rozpoczęcia od 01-10-2009. Całe następne dwa tygodnie niezłego kieratu by wszystko wyprowadzić.
Ustosunkowując się do Mirka apelu mogę tylko odpowiedzieć na niektóre punkty
1.Jak długo ryby dochodzą do siebie po wystawie?
Po ZOOMarkecie jeszcze nie doszły do siebie.
2. Ile z nich nie dochodzi do siebie?
Mam nadzieję, że wszystkie, ale ….
3. Jaka to jest praca związana z pakowaniem ryb na wystawę i po wystawie.?
Tego nikt nie zrozumie, kto tego nie robił.
4. Dlaczego niektórym hodowcom nie opłaca się przywożenie ryb na wystawy ?
Bo pewnie na tym nic nie zyskują.
5. Jakie jest ryzyko wystawienia na wystawie kilku ryb w cenie .... no około 250 zł / szt. zakładając że przywozi się min 20 szt.?
DUŻE
Co do Krzysztofa i jego uczestnictwa w wystawach. Znam go osobiście i nie mam powodu go nie lubić, ale z drugiej strony patrząc to:
Owszem nie widzę możliwości pomocy Krzysztofa przy pacach fizycznych, lecz tak jak w Zoo brakowało na osoby, która posiedzi sobie na krzesełku od czasu do czasu spojrzy na rozwydrzony tłum dzieciaków by za dużo nie stukały w szybę, ktoś inny mógłby w tym czasie spokojnie pójść Np. zjeść obiad.
Krzysztofie, klubowe życie nie ogranicza się tylko do wystawa, są także spotkania typowo towarzyskie, można śmiało przyjechać i poznać ludzi.
Kończę, bo już nie wiem, co piszę.