Przepraszam , że zabawie się w archeologa ale nie chce zakładać tego samego tematu skoro już jeden jest.
Otóż z tymi rurami to chyba tak wszystko ładnie i pięknie nie jest. Przez kilka lat hodowałam krewetki i pomimo wszelkich starań i prób zawsze kończyło źle, tzn albo pojedyncze zgony albo masowe. Badałam wodę na co sie dało, w tym na miedź. Widocznie test był za slaby gdyż wynik był zerowy. Cóż, jak się ma wode w kranie Ph6.3, Kh0 i Gh4 to po co mam kombinować z RO i dalej lałam kranowit...
Jako, że ostatecznie z calej hodowli yellow, crystal s=ssss i red cherry zostały tylko 2 red cherry to stwierdziłam, dosyć tej zabawy kończę z krewetkami.
Niestety na tym nie koniec. Nadmiernie często chorują mi palety. Pokarm 6 razy dziennie różnoraki, filtracja bardzo solidna, temp 28* parametry ok, podmiana codziennie po kilkadziesiąt litrów. Woda do podmian leci z kranu i przechodzi przez dwa korpusy na rurowe, potem niestety natrafia na miedziane kolanko i leci do baniaka. Fakt, otrzymują do podmian wodę zimną ale wydaje mi się, ze jednak zawartość miedzi jest przyczyną kłopotów z rybami i krewetkami. Co więcej, wodę w kranie mam miękka do kwaśnej , a to powoduje jeszcze większe wytracanie miedzi.
Co z tym fantem zrobić, sa jakieś wkłady zatrzymujące miedź, bo RO raczej nie ma sensu instalować jak mam miękką wodę.
Ps. W Szkocji, tylko Szkoci pija kranówkę i się dziwią Polakom czemu kupują wodę w butelkach lub ja gotują
Taki mają sposób myślenia, ze skoro w TY czy prasie zapewniają o nieszkodliwości wody pitnej to tak jest, nie sa za bardzo dociekliwi.